Wpadłam do domu jak szalona. Przekopałam całą lodówkę i nie znalazłam nic do picia. A to pech, trudno napiję się u koleżanki. Właśnie się z nią umówiłam, że wpadnę do niej obejrzeć co nowego kupiła w zeszłym tygodniu. Jak tylko weszłam, Mariola pochwaliła się nowym nabytkiem w postaci dystrybutora wody. Zaczęła mi opowiadać, że ma dość wody z kranu i że jest nie do picia, o czym dobrze wiem i że ta nowa ma inny smak. Potem dała mi pół szklanki do picia. Spróbowałam i rzeczywiście, nic nie śmierdziało chlorem i smak był dobry. Potem zrobiła kawę i też była świetna. Mam porównanie. Mieszkam w mieście od urodzenia, to wiem jak smakuje miejska woda. Przyjrzałam się tej nowej zabawce Marioli i postanowiłam, że też sobie taką kupię. Razem obejrzałyśmy kilka stron pod hasłem dystrybutor wody i nie był to prosty wybór. Rynek jest zasypany takimi wynalazkami. Pomyślałam, skoro woda u koleżanki mi smakuje więc kupię taki sam dystrybutor co ona. Nie wiele miejsca mu potrzeba i jest nie drogi w sam raz dla mnie.