W byłym Związku Radzieckim powstawały projekty klimatyzowania miast na Dalekiej Północy. Wydobywa się tam diamenty, ale wieczna zmarzlina uniemożliwia wegetację roślin i utrudnia życie ludziom. Jedyne wyjście to stworzenie sztucznych warunków klimatycznych zaspokoić potrzeby wynikające z przyrostu ludności na świecie można jedynie przez klimatyzowanie przydatnych do zamieszkania obszarów ziemi (25% powierzchni kuli ziemskiej). Ale dziś wygląda to bardziej na science fiction niż na rzeczywistość – zauważa Yona Friedman. – Dać mieszkania trzem miliardom ludzi można-jedynie, jeśli wykorzysta się dla tych celów energię jądrową lub słoneczną. Biorąc pod uwagę dzisiejszy ,poziom wiedzy, można przypuścić urzeczywistnienie tych planów gdzieś za 20 lat. Najdalej w kierunku przyszłości posuniętą propozycją jest chyba koncepcja tak zwanej chemicznej architektury, Amerykanina Wiliama Katavolosa. Chemia otwiera nową drogę dla architektury. Nie musimy już więcej mozolnie konstruować, lecz tytko umożliwiać architekturze stawanie się. Takie domy będą rosły do określonej wielkości, dzieliły się albo łączyły w wielkie kompleksy. Ogromne sklepienia możemy wykonywać z syntetycznych żywic, dla których katalizatorem jest powietrze. W sposób podobny eksplozji powstawać będą formy nowej architektury, zmieniającej swą trwałość zgodnie z potrzebami i rozrastającej się w określonych przez człowieka kierunkach. Niewątpliwie fascynująca jest wizja tego architektonicznego happeningu chemicznych miast, wybuchających na powierzchni formach o dekoracyjnych formach wielkich kwiatów wodnych